poniedziałek, 1 grudnia 2008

I Wojna Światowa - Altheide, Kalisz

Pierwsza Wojna Światowa zastała Babkę, Matkę i mnie w "Niemczech", w Altheide - Polanicy. Trzeba było jak najprędzej wracać do kraju. Granica w Skalmierzycach została zamknięta. Brakuje nam pieniędzy, marki wydane, rubli nie chcą przyjmować. Matka podaje kawę na stacji w Skalmierzycach, za co dostajemy przez dwa dni obiady i kolacje.

Na peronach pełno świetnie prezentującej się piechoty niemieckiej. Umundurowani jak z igły, rosłe, wesołe chłopy z nowym uzbrojeniem i wyposażeniem, rozmawiają ze sobą po Polsku! - to z poboru chłopi z Księstwa (Poznańskiego); po dwóch dniach wmaszerowują i przekraczają granicę "Kongresówki". Razem z nimi na taborach artylerii niemieckiej wjeżdżamy do Kalisza. Babka i Matka mówiły dobrze po niemiecku (z Brzeźna po kosztowniejsze sprawunki jeździło się za przepustką do Breslau (Wrocławia). W końcu żołnierze Polacy wsadzili nas na swoje wozy i tak dojechaliśmy do śródmieścia w Kaliszu.

Tu mamy już rodzinę Ojca: ciotkę Halinę Radolińską, z domu Smogarzewską. Ciotka była założycielką świetnie prowadzonej przez siebie, znanej i cenionej pensji dla panien w Kaliszu. Ciotka przyjmuje nas i gości bardzo serdecznie.

Tymczasem Niemcy wychodzą z Kalisza, opuszczając miasto, ustawiają haubice i bombardują przez cały dzień dla sterroryzowania ludności podpalają miasto. Terror nieodłączny atrybut każdej, prowadzonej przez Niemców wojny, miał ułatwić i zabezpieczać im panowanie na zajętych terenach. Kalisz płonie, nad miastem chmura dymu w dzień, olbrzymia łuna w nocy.

6 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Wciąga. Nie każ znowu czekać miesiąc na następną część ;)

mAk

Prawnuk... pisze...

Postaram się :)

Anonimowy pisze...

Hej Maurycy, tu Rafał Rudnicki mam do ciebie sprawę , ale kompletnie nie mam jak się z tobą skontaktować. Czy mógłbyś podesłać mi swój adres mailowy na chiapas@wp.pl


Wesołych świąt!

Prawnuk... pisze...

Wysłałem Ci maila.

Marcin pisze...

Niesamowita sprawa ten blog. Dopiero na niego trafiłem. Widzę, że Autor miał przerwę, ale mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec :)

Prawnuk... pisze...

Dzięki. Takie komentarze zawsze pomagają w dalszej pracy - ktoś po za rodziną trafił na mojego (no nie do końca) bloga;)
Pozdrawiam