niedziela, 29 marca 2015

I jeszcze jedna dygresja - o wierze człowieka


I jeszcze jedna dygresja, może najważniejsza.

Otaczający nas świat, ten bliski i ten w bezmiarach kosmosu, bez granic w przestrzeni i wieczny w czasie, którego nasz przeceniany, a tak niedoskonały umysł nie jest w stanie objąć i zrozumieć - ten świat pełen mocy, mądrości i piękna przez same swe istnienie dowodzi sił i wartości nadprzyrodzonych, które jedynie mogły go stworzyć; proadzi do wiary w Stwórce, w Boga. Są ludzie tak zarozumiali, tak zadufani w swój intelekt,że po za swym rozumem nie wierzą w nic. Jakże śmieszne są te malutkie pionki błąkające się w bezmiarze świata ze swą megalomanią. I dopiero u kresu ziemskiej wędrówki, na krótko przed śmiercią,doznają przebłysku swej nicości, gdy strach rozszerza im oczy.

Podczas gdy ludzie wierzący i sprawiedliwi doznają w ostatnich godzinach spokoju, ukojenia i wiary w nieskończoną Dobroć i Sprawiedliwość.

Ławtwo pojąć, że podobnych, rzeczywiście ostatnich chwili w życiu nie przeżywałem, bo gdybym przeżywał, to mnie już by nie było na tym świecie. Widziałem jednak nie jedną agonię ludiz wierzących i ateistów i właśnie tak silnie uderzyła mnie różnica w zachowaniu się wobec zbliżającej się nieuchronnie śmierci i ostatecznym jej przejściu.