piątek, 3 października 2008

Najmłodsze lata - Brzeźno (część I)


Matka moja Karolina z Olszowskich urodziła się w 1886 roku w Niewiadowie, (rodzinnym majątku Olszowskich w Piotrkowskim - pochodzili z pobliskiej Olszowy) z matki Karoliny z Zabłockich i ojca Władysława Olszowskiego urodzonego w r. 1835, dziedzica Niewiadowa i właściciela Kopca i Bukowa.

W drzewie genealogicznym rodu Olszowskich, prowadzonym od 1376 roku figurował Arcybiskup Andrzej Olszowski, który w 1677 roku w czasie bezkrólewia zastępował Króla Polskiego, co było powodem dyskretnej dumy rodziny Matki.

Matka była trzynastym dzieckiem swoich rodziców. Przystojna, z uroczym, pełnym wdzięku uśmiechem i serdecznością zjednywała sobie wszystkich. Silnej budowy, zdrowa, wysportowana świetnie jeździła konno, polowała, grała w tenisa (złoty dżeton na Konkursie w Kairze z Anglikami) i tańczyła. Usposobienie miała żywe, była wesoła, lubiła towarzystwo, przepadała za balami i zabawami.

Charakter i umysłowość odziedziczyła Matka po Olszowskich, a Olszowscy byli typowymi przedstawicielami naszej szlachty: religijna, patriotyczna, prawa, prostolinijna, energiczna i uczuciowa - z drugiej strony: despotyczna, nieustępliwa, gwałtowna i porywcza. Wrodzona dobroć i serce łagodziły bardzo te ostatnie cechy.

Wykształcenie odbyła ówczesne: prywatne komplety (historia Polski, jej dzieje, kultura, tradycje), później pensja p. Sierpińskiej w Warszawie, znała francuski i niemiecki.

Babka Karolina Olszowska z Niewiadowa zmarła przy urodzeniu trzynastego dziecka t.j. Matki mojej w 1886 r. Wychowaniem Matki zajęła się jej najstarsza siostra Bronisława Olszowska urodzona w 1863 r. która odtąd uważała Matkę moją za własną córkę, a później mnie za wnuka, którego kochała i rozpieszczała ponad wszelką miarę.

Ciotka Bronisława Olszowska (nazywana przeze mnie zawsze Babcią) otrzymała w wyniku działów rodzinnych Brzeźno, stuwłókowy majątek, 20 kilometrów na południe od Sieradza, na zachodniej stronie Warty. Poślubiła inżyniera Bronisława Hałłaczkiewicza, który pracował na kolei Warszawsko-Wiedeńskiej. Byli szczęśliwym, kochającym się małżeństwem. "Dziadek" Bronisław osiadł po ślubie z Babcią w Brzeżnie i odtąd wspólnie opiekowali się z całym oddaniem i sercem Matka moją, jak własną córką. Dziadek Bronisław był poważnie chory na serce; niedługo potem zmarł w czasie kuracji w Nauheim.

W 1903 roku odbył się ślub Rodziców moich. Ojciec był siostrzeńcem "dziadka" Bronisława, gdyż siostra dziadka Laura Hałłaczkiewicz była matka mego Ojca, a moja prawdziwa już babką. Małżeństwo Rodziców "zrobione" było prawdopodobnie przez bakę t.j. Bronisławę Olszowską, najstarsza siostrę Matki, która Matkę wychowała. Babka uważała, że obie strony robią dobrą partję, co w tych czasach, w tym środowisku, uważane była za najzupełniej do małżeństwa wystarczające. Babcia, jako Olszowska nie znosiła sprzeciwu, więc małżeństwo zostało zawarte pomimo krańcowych różnic charakterów i usposobień rodziców.

W rok po ślubie, w 1904 roku Rodzice się rozchodzą. Matka wraca do Brzeźna, gdzie 19-ego września przychodzę na świat. "Babka" Bronisława Hałłaczkiewiczowa świata nie widzi poza mną. Już jako jednoroczne niemowlę miałem ustaloną przez Babcię pozycję w Brzeźnie. Może świadczyć o tym chociażby taki obrazek z tych czasów:
Wieczorem przy kolacji w sali jadalnej, przy długim stole siedzi, jak zwykle dwadzieścia osób. Skład codzienny: rodzina, rezydenci, rządca, praktykanci rolni. W szczycie stołu, na pierwszym miejscu siedzi moja Babka. Niańka wnosi mnie i sadza babce na kolanach. Byłem zawsze wesoły, więc ze śmiechem wkładam obie małe łapy w kartofle, przenoszę je Babce do talerza z mlekiem zsiadłym i rozradowany zaczynam miesić kartofle w mleku. Matka moja i kilka najbliższych osób podrywa się z miejsc, żeby mnie zabrać, ale Babka nie pozwala... "nie wolno dziecku zabraniać zabawy ... niech się bawi!". Tak mniej więcej mijały Moje pierwsze lata życia w Brzeźnie.
Wiesław Władysław Michał Mazurkiewicz

9 komentarzy:

Anonimowy pisze...

Ładne znalezisko. Coś mi mówi, że będę tu regularnie zaglądał :)

mAk

Prawnuk... pisze...

To jeszcze wersja beta ;) Później dodam jeszcze zdjęcia

Anonimowy pisze...

no ciekawe, czekam na dalszy ciag :) a.o.

Anonimowy pisze...

Niesamowite, że znalazłeś pamiętnik pradziadka. Świetny pomysł z tym blogiem, czekam na dalszy ciąg, bo już mnie wciągnęło:)
Aga

Prawnuk... pisze...

Dzięki :)
Następne trzy 'odcinki' już gotowe, ale najpierw dojdą zdjęcia (pewnie jutro).

ninja pisze...

Świetny pomysł- czekam na odcinek o pojedynku.

Prawnuk... pisze...

No tak, Tobie Aniu już czytałem troszku :) Ale na ten odcinek przyjdzie jeszcze trochę poczekać :)

Anonimowy pisze...

www.ogrodywspomnien.pl

polacam;)miejsce, które sprzyja refleksji,

Anonimowy pisze...

mieszkałam w Mikołajewicach.W
dworku.Zajmowaliśmy całe piętro.Dworek został pokryty papą,jednak pod nią był piękny gont,widoczny ze strychow.Było tam wszystko-łazienka wyłozona białymi kafelkami,wanna wpuszczona w podłogę,ciekawe drzwi,wyposazenie łazienki,toalety poniewiarało się po strychach w całkiem niezłym stanie. wszystko
zostało zrujnowane.Maria Pasik